sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział 5 ,,Mam co do tego złe przeczucia"

Hym no,a więc tak...wreszcie się wzięłam i postanowiłam coś wreszcie napisać.Moja mobilizacja ogólnie dość szybka(zawsze lepiej późno niż wcale).Teraz trochę spokoju,bo dziś koniec 1 semestru,jestem nawet dość zadowolona z mojej średniej tym bardziej,że wkład w naukę wynosił prawie nic.Ogólnie to jestem cała szczęśliwa,bo jutro zostanie zamówiona moja kochana spinka(tylko jedna,bo cena jest porazająca xD,ale dla takiego cuda wszystko).Za niedługo ferie,bo już za tydzień,tak więc jak narazie same powody do radości.

(...)

Z PERSPEKTYWY YATY(dla mniej ogarnętych czyta się jaty xD)

Już miałem rzucić się w jej stronę,kiedy nagle koleś zawisł w powietrzu.W tym momencie stanąłem jak wryty,okej widziałem wszystko,ale nie to,żeby ktoś nagle zawisł w powietrzu.Spojrzałem w kierunku Shiren(czyt.sziren),aby zobaczyć czy na jej twarzy pojawiło się takie samo zaskoczenie jak na mojej.Ku mojemu zdziwieniu ona uśmiechała się tylko.O co w tym wszystkim chodzi?Nie dane mi było się nad tym zastanowić,bo już po chwili poczułem jak ktoś się na mnie rzuca.Okej zrozumiem wszystko,ale jak można być tak głupim i lekko myślnym,żeby się rzucić na kogoś od tyłu?Zanim wylądował na mnie i przewrócił mnie,odsunąłem się szybko.Napastnik nie miała zbyt dużego szczęścia,bo wpadł do rowu pełnego odpadków.Musze przyznać,że szczęścia to on nie ma.Już chciałem biegnąć w stronę Shiren,kiedy zauważyłem,że już ze wszystkimi się rozprawiła.I tu mnie zaskoczyła,bo szybko się uwineła.

Z PERSPEKTYWY SHIREN

Za dużym wyzwaniem to oni dla mnie nie byli.Potraktowałam ich raczej jak worki treningowe na,których mogę się wyrzyć.Zbyt poważnie ich nie potraktowałam,mogli skończyć gorzej.Nie jestem jakaś wybitna w walce,ale potrafię się na tyle dobrze bronić,że jestem w stanie pokonać 3 przeciwników na raz.Otrzepałam swoją sukienkę,która mimo tego i tak była brudna,ugh trudno nie moja wina.Odwróciłam się na pięcie w kierunku Yaty i zobaczyłam,że koło niego leżało 3 powalonych napastników.On też poradził sobie z nimi dość szybko.Musze powiedzieć,że jestem pod dużym wrażeniem,bo jak na moje to poradził sobie jeszcze lepiej wcale nie posługując się swoją mocą.Wolnym krokiem zaczęłam iść w jego kierunku.Chciałam podziękować mu za pomoc i się pożegnać.Zauważyłam,że on też zaczął zmierzać w moją stronę.Po chwili znaleźliśmy się na tyle blisko siebie,że nie musimy już do siebie krzyczeć.

-Dzięki za pomoc-wydukałam z siebie

-Ja również

-To ja się już pożegnam-tym razem powiedziałam to dość spokojnie

Już miałam odejść,kiedy złapał mnie za rękę.Spojrzałam się na niego spod ukosu.

-Mam dla ciebie propozycje,wręcz nie do odrzucenia

Spojrzałam na niego jak na debila z rozdziawionymi ustami i oczami wpatrzonymi w jego.

-Jak zauważyłaś zapewne jestem tu tylko na chwilę,a ci kolesie nie znaleźli się tu przez przypadek,byli oni posłannikami kogoś kto che się mnie pozbyć.A,że akurat znalazłaś się w złym miejscu o złej porze musisz teraz zemną pójść.

W jego głosie i słowach było coś takiego co wywołało u mnie,aż ciarki.Mam złe przeczucie co do tego wszystkiego...

Ninja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz